10-25-2018,
SSO poświęcił niewiele czasu grupie 1700 osób, nie przytoczył w ustnym uzasadnieniu żadnych argumentów rzeczowych, nie bo nie. Wyrok jest nieprawomocny, bez silnego merytorycznie uzasadnienia będzie również bezwartościowy. A o takie uzasadnienie będzie trudno.
A jednak to banki wygrały. Wygrały czas, czyli jedyne, co dzisiaj mogą wygrać.
Te 1700 osób ma teraz poważny dylemat: co dalej?. Podobnie jak w procesie zbiorowym przeciwko millennium (wydział wagnerowski). Razem ponad 7000 osób, a może nawet więcej, stoi w miejscu. Jestem przekonany, że wielu z nich zniechęci się i zrezygnuje z dalszego procesowania.
Procesy indywidualne również trwają długo, należy liczyć się z okresem 3-4 lat, tym bardziej, że duża ich część skończy się kasacją. Banksterzy nie odpuszczą, taka jest ich strategia.
Dzisiaj pytanie nie brzmi, czy procesy zbiorowe mają sens, czy też nie. One po prostu są. Na pewnym etapie wydawało się, że są sensowne. Dzisiaj można na to inaczej spojrzeć.
Nie jestem prawnikiem, dlatego mogę tylko stawiać pytania. Jak można tym tysiącom poszkodowanych pomóc? Czy mogą jednocześnie pozywać banki w procesach indywidualnych? Czy pozew zbiorowy przerywa bieg przedawnienia?
Oczekiwałbym też stanowiska kancelarii prowadzących pozwy grupowe. Interes poszkodowanych powinien stać na pierwszym miejscu. Dla mnie osobiście nie ma tutaj już miejsca na ambicje zawodowe, układy, pieniądze. Czas leci nieubłaganie.
Sam pozwałem banki indywidualnie, chociaż zastanawiałem się również nad grupowym. Ale moje sprawy nie są typowe.
A jednak to banki wygrały. Wygrały czas, czyli jedyne, co dzisiaj mogą wygrać.
Te 1700 osób ma teraz poważny dylemat: co dalej?. Podobnie jak w procesie zbiorowym przeciwko millennium (wydział wagnerowski). Razem ponad 7000 osób, a może nawet więcej, stoi w miejscu. Jestem przekonany, że wielu z nich zniechęci się i zrezygnuje z dalszego procesowania.
Procesy indywidualne również trwają długo, należy liczyć się z okresem 3-4 lat, tym bardziej, że duża ich część skończy się kasacją. Banksterzy nie odpuszczą, taka jest ich strategia.
Dzisiaj pytanie nie brzmi, czy procesy zbiorowe mają sens, czy też nie. One po prostu są. Na pewnym etapie wydawało się, że są sensowne. Dzisiaj można na to inaczej spojrzeć.
Nie jestem prawnikiem, dlatego mogę tylko stawiać pytania. Jak można tym tysiącom poszkodowanych pomóc? Czy mogą jednocześnie pozywać banki w procesach indywidualnych? Czy pozew zbiorowy przerywa bieg przedawnienia?
Oczekiwałbym też stanowiska kancelarii prowadzących pozwy grupowe. Interes poszkodowanych powinien stać na pierwszym miejscu. Dla mnie osobiście nie ma tutaj już miejsca na ambicje zawodowe, układy, pieniądze. Czas leci nieubłaganie.
Sam pozwałem banki indywidualnie, chociaż zastanawiałem się również nad grupowym. Ale moje sprawy nie są typowe.